środa, 11 lipca 2018

Dotyk Julii




Autor: Tahereh Mafii
Wydawnictwo Otwarte

Pierwsza część -Dotyk Julii
Druga część -Sekret Julii
Trzecia część - Dar Julii


Przeczytałam trzy książki zaczynając od "Dotyku Julii". Każda z nich różniła się od siebie. Pierwszą część przeczytałam jednym tchem byłam oczarowana tą historią. Druga mnie tak wkurzała ze myślałam, że nigdy jej już nie skończę. Była strasznie pokręcona i momentami monotonna. Przez co by by zacząć 3 część musiałam się zmusić. I przeżyłam zaskoczenie. W trzeciej części fascynacja zastąpiła rozgoryczenie i wszystko wróciło na dobry tor!
Wydaje mu się ze jestem trochę wybredna a jednocześnie prosta. Nie lubię kiedy coś jest za bardzo pokręcone. Wole kiedy historia jest trochę przewidywalna ale przyjemna. Kiedy budzi we mnie albo złe/smutne emocje albo te dobre.
Julia to główna bohaterka, przez całe swoje życie była odrzucana przez otoczenie i rodzinę. Przerzucana z psychiatryków do więzienia a na koniec zamknięta w czterech ścianach z których nie było wyjścia. Miała moc która zabijała, nie tylko ludzi ale też ją samą. Nikt nie dał jej możliwości zrozumienia swojego śmiertelnego dotyku. Popadała w obłęd i straszną kałuże w którą ludzie przez całe życie wrzucali słowa i obelgi chcąc by się w niej utopiła.



Dziwactwo, morderczyni.
Cała historia płynnie przechodzi przez wszystkie 3 części.
Teraz wreszcie mogę wyjaśnić dlaczego główna bohaterka mnie tak denerwowała. Dla mnie była zbyt naiwna i słaba. Kiedy świat szedł do przodu ona wciąż podejmowała tragiczne decyzję. Gdybym mogła obserwować się w lustrze podczas czytania, z pewnością grymas na mojej twarzy by mnie przeraził. Chciałam wejść w tę książkę i nią potrząsnąć. Nie wiem dlaczego aż tak wżarłam się w jej postać...naprawdę nie wiem. Sama osobiście czasem się poddaje i zamiast walczyć wole się użalać...może właśnie dlatego bolało mnie to zderzenie ?
No i mały jeden wątek o którym nie mogę niestety powiedzieć, a który się ciągnął i ciągnął. On również mnie irytował, niestety ostatnio często spotykany w powieściach. NIESTETY
Nie wiem czy w życiu takie rzeczy tak często się zdarzają, że autorzy postanawiają to wpleść w swoje powieści...by pokazać jakie jest życie, podkręcić atmosferę ? Ja w takich sprawach jestem nieugięta i jeśli coś jest niezgodne z moimi przekonaniami to bardzo mnie irytuje.
Ostatni akapit możecie pominąć jeśli odpowiadacie sobie na pytanie " czytać /nie czytać". To moja osobista opinia i nie powinna mieć wpływu na waszą decyzję. Po prostu filozoficzna natura nie chciała się schować. Przepraszam!
To tyle. Tak czy inaczej myślę że jest to dobra seria. Fajny pomysł, poukładane wątki, zaskakująca ale też spełnia oczekiwania. Gdyby nie bardzo małe "ale " to uznałabym ją za naprawdę ogromny hit.
Ah i ostatnia rzecz która bardzo bardzo chciałam napisać. Kilka razy autorka wspominała jak słowa ranią bardziej niż ból fizyczny. Zgadzam się tak bardzo się zgadzam. I cieszyłam się kilka razy, że zwróciła na to uwagę.
Według mojej oceny jest dobra. I warta przeczytania. Wy podejmijcie decyzję czy przeczytacie ją raz - tak jak ja czy poleci na półkę - czytane po pięćset razy.






wtorek, 22 maja 2018

Szklane skrzydła


Pamiętam kiedy pierwszy raz sięgnęłam po książkę, która druzgotała. Czytałam ją z zapartym tchem, czułam ból, bałam się tego co przeczytam za chwilę. Jednak chciałam więcej, potrzebowałam każdej historii by wyciągnąć z niej wnioski, nauczyć się postępować i poznać życie kogoś kto chciał mi je pokazać. Wiele osób nie rozumiało tego, słyszałam, że to dziwne czytać książki które nie są szczęśliwe, dzięki którym nie wyobrażasz sobie przyjemności.  Byłam zła, że dla nich były to historię które nie zasługują na poznanie. Czym ta przemoc i krzywda była gorsza niż idealne wakacje z poznanym przystojniakiem?  Uważam, że właśnie dlatego ludzie nie potrafią zrozumieć drugiego człowieka, podać mu ręki czy choć przez chwilę dać mu szansę poczuć się ważnym bo odrzucają to co jest trudne i złe. Ja chciałam by te osoby czuły się ważne. Niesamowicie takie były. I mam nadzieję że chociaż jedna osoba z was, która to przeczyta sięgnie kiedyś po książkę która nie będzie łatwa i przyjemna. Nawet w najczarniejszym scenariuszu są dobre zakończenia i choćby dla tego spróbujcie kiedyś przekroczyć granice.


Szklane skrzydła to jedna z najtrudniejszych książek jaką kiedykolwiek czytałam. Nie chodzi mi teraz o samą historię. Bardzo ciężko było mi się przebić. Pierwsze sto stron zniechęcało mnie. Myślałam o tym co ja napiszę w tej recenzji skoro wszystko mnie tu denerwuje? Nie byłam pewna czy to nie jest moja wina. Ostatnio słabo u mnie z koncentracją z racji tysiąca rzeczy które czegoś ode mnie chcą. Szczerze mówiąc dopiero pod koniec zrozumiałam cały sens. I cieszę się że byłam uparta i do samego końca ją przeczytałam.
Książka jest napisana dla jednej osoby, jest to swego rodzaju długi list który mamy możliwość przeczytać. A pisze ją kobieta  która do samego końca walczyła o coś co ją niszczyło. W moim odczuciu była to nadzieja. Do samego końca chciała by jej nadzieja okazała się słuszna i prawdziwa.
Penny będąc młodą dziewczyną wychodzi za mąż za kogoś kto ma być przeciwieństwem jej obecnego życia. Oddaje swoje serce mężczyźnie bo był w stanie ją do tej decyzji przekonać. Jednak ta decyzja rzuca jej życie w za głęboką wodę. A Penny przez 10 lat z każdym dniem tonie coraz głębiej
.
Przemoc, miłość i nadzieja

 To trzy słowa, które opisują tę powieść



To co chciałam powiedzieć na koniec co może spotkać się z krytyką ale czuje potrzebę bycia szczerą. Książka posiada bardzo wiele wątków religijnych, które na początku mnie męczyły. Było ich za dużo i wyrywały mnie z historii skutecznie. Dopiero pod koniec kiedy zrozumiałam sens i poczułam historię Penny zaczęłam wynosić z tych słów naukę a książka wpajała się we mnie coraz mocniej.





Tytuł :Szklane skrzydła
Autor: Gina Holmes 
Wydawnictwo : Święty Wojciech
Liczba stron : 340
Rok wydania :2015

niedziela, 6 maja 2018

Pułapka uczuć - Slammed - Colleen Hoover





Tytuły w Polskiej wersji :  Pułapka Uczuć
                                          Nieprzekraczalna granica 
                                          Ta dziewczyna 
Tytuły orginalne :             Slammed 
                                          Point of retreat 
                                          This girl 


Wydawnictwo :                 YA 




Wreszcie wzięłam się w garść i postanowiłam napisać wam kilka słów na temat powieści "Slammed" Colleen Hoover czyli pierwszej części z cyklu " Pułapka Uczuć " 


Książka opowiada historię dziewczyny, która wyprowadza się ze swojego miasta do zupełnie obcego dla niej miejsca. Zabiera ze sobą mamę, brata i wspomnienia.

Od samego początku Layken nie jest przekonana do nowej sytuacji  i nie czuje się tam dobrze, do czasu spotkania Willa. Chłopaka mieszkającego po drugiej stronie ulicy. Ich spotkanie diametralnie zmieni ich dotychczasowe życie. Pytanie czy na dobre czy złe?

 Książka opowiada o miłości cierpieniu, rozstaniach, trudnych decyzjach i prawdziwym życiu, które z dnia na dzień może nas zaskoczyć i zmienić kompletnie tor.

Głównymi bohaterami są Will i Layken. On idealny, wymarzony, wyśniony a Layken? Dla mnie to ona była idealna. Podziwiałam ją za jej decyzję, podejście  do życia i problemów. Urzekało mnie to, jak potrafiła wybaczać i patrzeć na drugiego człowieka. On był po prostu ideałem, przystojnym, dojrzałym, mądrym, opiekuńczym ale dla mnie to ona pokonywała nieprzekraczalną granicę.





Tak wiem .... brzmi to banalnie ale dla mnie to jest właśnie najlepsze - przeczytać coś co Cię zaskoczy nie w momencie gdy się tego spodziewasz!



Seria podzielona jest na 3 części :





Pierwsza opowiada historię oczami Layken i angażuje nas w całą fabułę, druga jest kontynuacją historii bohaterów natomiast trzecia pisana jest od nowa przez Willa.
I tutaj jest haczyk który mnie trochę rozwalił. Trzecią część czytało mi się najciężej. Gdybym miała więcej czasu odłożyłabym to na potem by trochę odetchnąć. Mimo tego, że w trzeciej części dochodzą pewne szczegóły to historia jest na nowo opowiadana i za wiele nie wnosi.  I to mnie trochę męczyło, próbowało zanudzić ... wiedziałam co się wydarzy a czułam niedosyt i chciałam więcej i  więcej po ostatniej części.
Myślę, że za jakiś czas wrócę do trzeciej części  i przeczytam ją z większym zaangażowaniem i chęcią kiedy trochę odpocznę od całej Pułapki uczuć.

Podsumowując mimo tego, że fabuła  wydaje się być nieróżniąca od innych.
W tym przypadku historia Layken  zaskoczy was jeszcze tyle razy i zburzy wasze najśmielsze oczekiwania. Tego wam życzę...









https://www.instagram.com/kampisanei_/

Przeczytałam pierwszą  część w wersji papierowej a dwie kolejne jako ebooki.








wtorek, 10 kwietnia 2018

DAN- SHA - RI



Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o książce która bardzo dużo zmieniła w moim życiu.


Paradoks w tym wszystkim jest taki ze jak tylko na wszelakich mediach społecznościowych pojawiło się słowo minimalizm miałam ochotę powiedzieć każdemu co myślę o tej chorej nagonce na coś trendy. Tak już jest, że bywają przebłyski i w jednej chwili wszystko krąży wokół jednego tematu. Tak było też w tym przypadku. Nadeszła moda gdzie co chwila widziałam nowo wydana książkę o stylu życia - tym oczywiście lepszym. Pod każdym względem czy to ilości rzeczy, zdrowym  odżywianiu czy wewnętrznej przemianie.                                                                                                                                                               
Tak uważałam to za bzdury.  Myślałam sobie  jak czytając  filozofię jakiegoś randomowego człowieka mamy zmienić dotychczasowe podejście do życia. Jak się chce to się zmieni wszystko a pisanie kolejnych książek w kółko o tym samym nie ma sensu. 
Jednak przyszedł dzień kiedy czułam się przytłoczona wszystkim, miałam ochotę znaleźć się w miejscu gdzie będę tylko ja a nie tysiące rzeczy przypominających  mi o wszystkim czego nie chciałabym pamiętać.  
Oglądałam jakiś film na yt i pewna osoba polecała coś w rodzaju " wyjścia ".                                        Książka z wyglądu była dość zwyczajna powiedziałabym za minimalistyczna jak na mój gust.
Co najbardziej żałosne w moim zachowaniu kiedy odebrałam ją z księgarni natychmiast  prychnęłam krytykując jej rozmiar. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, tak naprawdę nigdy  nie oceniam książki z wyglądu. Tym razem nawet naszła mnie myśl po co ja wydałam na to pieniądze.
Z początku czytało mi się ją tragiczne. Nie potrafiłam się przebić, miałam wrażenie ze czytam coś w języku którego nie znam. Może to mój nastrój albo nastawienie ale do ostatniej strony zastanawiałam się po co to zrobiłam. 
Dopiero kiedy nadszedł kolejny moment gdzie chciałam znaleźć się sama potrafiłam sobie z tą ciasnotą poradzić. 
Nie wiem jak dlaczego ale po prostu wiedziałam.  

 To moja osobista refleksja, która chciałam się z wami podzielić. Dla was może być to strzał w dziesiątkę lub kompletna strata czasu. Ja nauczyłam się czegoś nowego i myślę, że mimo ciężkich początków nie ma co żałować. Kolejna brakująca  cegiełka trafiła na swoje miejsce

niedziela, 26 marca 2017

Niebezpieczne kłamstwa

Kupiłam ją w listopadzie, przeczytałam  w lutym, spodziewałam się bestsellera takiego jakim okrzyknęłam inne książki Becci Fitzpatrick. Czy moje oczekiwania się spełniły?

Szczerzę mówiąc, zabierałam się za tę książkę wiele razy. Nie jestem do końca pewna czy to wynikało z braku czasu, chęci czy tego, że pierwsze strony sprawiły,że wylądowała pod łóżkiem i kurzyła się przez parę tygodni.
Biorąc pod uwagę moją książkową depresje i to, że prócz codziennego spoglądania na moje zapasy  i wewnętrznej chęci nie byłam w stanie sięgnąć bo żadną cegiełkę. Myślę, że śmiało  można mi zarzucić, że po prostu nie chciałam dać jej szansy.
W końcu   nadszedł  ten wielki dzień, w którym wkurzyłam się sama na siebie  i tak spędziłam kolejne dni na  czytaniu wszystkiego  co wpadło mi w ręce, aby tylko nie dopuścić do siebie myśli ile czasu utraciłam.


Pierwszą książką były "Niebezpieczne kłamstwa" Becci  Fitzpatrick to od niej  chciałam zacząć. Książka pomimo trudnego początku zyskała moje zainteresowanie i z uśmiechem wracam do historii, którą przeżywałam kolejnego dnia. Skoro zapadła w pamięci to oznacza, że warto szepnąć o niej więcej słów.
Jeśli bohaterka tej książki w wyobrażeniu autorki była taka jak na okładce, ja miałam w głowie zupełnie inny obraz.  Ale to już indywidualna sprawa.
Fabuła opowiada o tym jak szybko możemy stracić wszystko co posiadamy. Jak bardzo nasze życie jest ulotne i kruche, a to co mamy dzisiaj nie musi otaczać nas  jutro. Chociaż wydaje nam się ,że teraz jest źle  i mogło by się wszystko zmienić czy po prostu rozpłynąć w powietrzu to kiedy tracimy  to czego nienawidzimy ciężko nam znieść samotność i pustkę.
Estella  pragnęła lepszego życia, ale była wolna, miała miłość i plany, lecz pewnego dnia to od czego przez większość lat uciekała odebrało  jej wszystko co miała.
Przestała być wolna a przeszłość znikała za jej plecami. Wiedziała, że już nigdy nie będzie mogła wrócić ani się zatrzymać.
Objęta programem ochrony świadków zmienia swoje życie nie mogąc zamazać wspomnień i strachu. Co ją czeka w nowym miejscu?  Czy jest dla niej jeszcze miejsce gdziekolwiek?
To wszystko można odnaleźć w książce.

Ta pozycja porusza i wciąga, ale mimo wszystko inne książki tej autorki dawały mi więcej do myślenia i bardziej uzależniały. Była przyjemna ale do samego końca czegoś mi brakowało.
Mimo to polecam ją, kupiłabym tę pozycje kolejny raz. Tylko może postawiłabym trochę niższą poprzeczkę.

czwartek, 23 marca 2017

Dzisiaj mam 19 lat...

        Kiedy zaczęła  tworzyć tego bloga w 2012 roku nie ukrywając, chciała zdobyć świat. Odnaleźć swoje miejsce, zbudować pewien początek, który dałby możliwość na rozwój, przyszłość i marzenia. 
Zaczęła od opowiadania. Przedstawiła tam siebie w swoim, na tamten czas idealnym świecie z wymarzonym nieznajomym i światem, który siedział w jej głowie i sercu, czekając na realizacje. 
Po latach dorosła już autorka mimo wielu błędów, które popełniła oraz mnóstwa nie stylistycznych zdań, które napisała czuję ogromny sentyment i radość, że wtedy była tak odważna by gonić za marzeniami. 

   
     Dzisiaj mam 19 lat, studiuję i odnalazłam swojego wymarzonego nieznajomego.
Wiele rzeczy się wydarzyło i dużo na pewno wkrótce się zmieni bo wszystko ma swój czas i miejsce ale mocno wierzę, że warto walczyć o siebie i pasję.
Pięć lat temu bałam się, równocześnie ograniczając przez swój strach. Teraz czuje się odważna i pewna tego, że to nowy lepszy początek. Mimo tego, że wtedy się poddałam  i to nie jeden raz, nie czuję, że straciłam czas. Wiem, że na tamtą chwilę potrzebowałam zmian i tak musiało być. Gdybym wtedy nie zrezygnowała teraz bym nic nie napisała, a może już by mnie tu nie było.  
Po coś zniknęłam jak również po coś zostawiłam wszystko w internecie. 

  Nawet jeśli jestem jedyną osobą,która to przeczytała, nie żałuję. Było warto wziąć długopis do ręki i poczuć tę siłę,że mogę wszystko.




Kami 










wtorek, 24 lutego 2015

Oddajcie mi dzieci


Oddajcie mi dzieci  Melissy Hawach - złapana na świątecznych wyprzedażach . Kolejna do kolekcji, kolejna o której warto powiedzieć, bez której nie można byłoby się nie zatrzymać. Kolejna dla której warto poświęcić wieczór i pieniądze. 

Przeczytałam ją już jakiś czas temu a mimo to jej fabuła zapadła mi głęboko w pamięci, tak głęboko że jestem teraz tu, a wy to czytacie. 
Jak bardzo uciekałabym od swojego bloga, tak są książki dla których warto powrócić. 
Na wstępie mogę was uspokoić nie jest to książka podczas której będziecie wykrzywiać twarz z obrzydzenia, i okropności jakie może przeżyć człowiek gdyż książka którą wam dziś przedstawiam jest o kobiecie która w młodości dokonała złego wyboru , wyszła za człowieka który porwał ich własne dzieci do kraju ogarniętego wojną i zła - Libanu.
Przyznam wam szczerze,że ja po takie książki sięgam  rzadko.
 Głównie mówię o takich gdzie przeplatają się muzułmańskie tradycje, i kultura bliskiego wschodu. Powodem tego jest brak jakiejkolwiek wiedzy z mojej strony. Nigdy czymś takim się nie interesowałam, możliwe,że jestem jeszcze na to za młoda by zrozumieć książkę i słowa jakie kieruje do mnie autor.O  kobietach które w swoim kraju są potępiane przez swoich mężów i gardzone . 
W przyszłości na pewno po takie sięgnę, ponieważ jestem zdania, że żaden gatunek nie może być dla nas obcy jeśli nie próbujemy  go polubić.  W domu mam znajdzie się parę  książek tego typu ale widocznie nie jestem jeszcze na nie gotowa skoro jak na razie leżą nie ruszone.

Wracając , kobieta o której wspominałam Melissa Hawach pisze książkę o tym jak próbuje odzyskać swoje córki uprowadzone przez Australijczyka libańskiego  pochodzenia -Ojca trzyletniej Cedar  i pięcioletniej Hannah.
To miały być tylko dwutygodniowe wakacje dziewczynek z tatą jakie przysługiwały im podczas separacji . 
Melissa i Joe bardzo szybko podjęli decyzje o wspólnym zamieszkaniu i ślubie. 
Ich różnice kulturowe bardzo mocno wpłynęły na ich związek, jak i różne charaktery. Można powiedzieć że patetyczna sytuacja a mimo to, czy nie mamy prawa do miłości?
Joe ukrywał bardzo wiele przed swoją żoną a porwanie córek było dla Melissy ciosem w samo serce. 
Melissa mimo to jak wiele na nią spadło jednej nocy, po odebraniu telefonu od rodziny męża o tym,że Joe nie zamierza ich oddać, nie poddała się. Postanowiła odnaleźć swoje córeczki, nawet jeśli musiałaby stanąć w samym środku libańskiej wojny. 
Prawo Libanu bardzo utrudniało całą procedurę. Gdyż w kulturze bliskiego wschodu  to ojciec ma większe prawo niż matka do swoich dzieci, a  po przekroczeniu granicy Joe był nie do wychwycenia. 
Co się okazało Joe przed swoim wyjazdem sprzedał swoją firmę, mieszkanie zamknął wszelkie interesy jakie trzymały go w kraju. Wszystko zaplanował, i spalił za sobą ostatnie mosty. Pozbawiając dzieci Matce, a przedłużając wakacje swoim malutkim córeczką które nie były niczego świadome. 
Joe brał ogromne sumy pieniędzy na kartę żony które Melissa miała spłacać. 
Obcy ludzie przesyłali  pieniądze rodzinie Melissy i pomagali jak mogli, jednak w Libanie większość ludzi była po stronie Joe.
Melissa można powiedzieć że postawiła na nogi cały świat  w poszukiwaniu swoich dzieci.  Jednak prawo było nieugięte i prócz wywiadów, prawników próbujących przejść procedury odzyskanie dzieci drogą prawną było niemożliwe. 

Czy determinacja Melissy,była na tyle ogromna by złamać prawo i uratować dzieci, uciekając z nimi z bliskiego wschodu do domu ? 
Czy przekroczenie granicy Libanu nie sprawi, że nigdy więcej nie zobaczy swoich bliskich i nie wróci do kraju? 

Po odpowiedź zapraszam do książki mocnej,  ale pełnej  emocji i determinacji którą  napędza  miłość.

Polecam wam ją okropnie mocno 
Lovebook 








Design


Wszystkie treści zamieszczane na tym blogu są mojego autorstwa oraz chronione są prawem autorskim [Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa: 4.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych].

Nie zgadzam się na ich kopiowanie bez mojej zgody.

( Dz.U. z 2000 r.Nr 80, poz. 904 )

.

.

Search