Przeczytałam ją już jakiś czas temu a mimo to jej fabuła zapadła mi głęboko w pamięci, tak głęboko że jestem teraz tu, a wy to czytacie.
Jak bardzo uciekałabym od swojego bloga, tak są książki dla których warto powrócić.
Na wstępie mogę was uspokoić nie jest to książka podczas której będziecie wykrzywiać twarz z obrzydzenia, i okropności jakie może przeżyć człowiek gdyż książka którą wam dziś przedstawiam jest o kobiecie która w młodości dokonała złego wyboru , wyszła za człowieka który porwał ich własne dzieci do kraju ogarniętego wojną i zła - Libanu.
Przyznam wam szczerze,że ja po takie książki sięgam rzadko.
Głównie mówię o takich gdzie przeplatają się muzułmańskie tradycje, i kultura bliskiego wschodu. Powodem tego jest brak jakiejkolwiek wiedzy z mojej strony. Nigdy czymś takim się nie interesowałam, możliwe,że jestem jeszcze na to za młoda by zrozumieć książkę i słowa jakie kieruje do mnie autor.O kobietach które w swoim kraju są potępiane przez swoich mężów i gardzone .
W przyszłości na pewno po takie sięgnę, ponieważ jestem zdania, że żaden gatunek nie może być dla nas obcy jeśli nie próbujemy go polubić. W domu mam znajdzie się parę książek tego typu ale widocznie nie jestem jeszcze na nie gotowa skoro jak na razie leżą nie ruszone.
Wracając , kobieta o której wspominałam Melissa Hawach pisze książkę o tym jak próbuje odzyskać swoje córki uprowadzone przez Australijczyka libańskiego pochodzenia -Ojca trzyletniej Cedar i pięcioletniej Hannah.
To miały być tylko dwutygodniowe wakacje dziewczynek z tatą jakie przysługiwały im podczas separacji .
Melissa i Joe bardzo szybko podjęli decyzje o wspólnym zamieszkaniu i ślubie.
Ich różnice kulturowe bardzo mocno wpłynęły na ich związek, jak i różne charaktery. Można powiedzieć że patetyczna sytuacja a mimo to, czy nie mamy prawa do miłości?
Joe ukrywał bardzo wiele przed swoją żoną a porwanie córek było dla Melissy ciosem w samo serce.
Melissa mimo to jak wiele na nią spadło jednej nocy, po odebraniu telefonu od rodziny męża o tym,że Joe nie zamierza ich oddać, nie poddała się. Postanowiła odnaleźć swoje córeczki, nawet jeśli musiałaby stanąć w samym środku libańskiej wojny.
Prawo Libanu bardzo utrudniało całą procedurę. Gdyż w kulturze bliskiego wschodu to ojciec ma większe prawo niż matka do swoich dzieci, a po przekroczeniu granicy Joe był nie do wychwycenia.
Co się okazało Joe przed swoim wyjazdem sprzedał swoją firmę, mieszkanie zamknął wszelkie interesy jakie trzymały go w kraju. Wszystko zaplanował, i spalił za sobą ostatnie mosty. Pozbawiając dzieci Matce, a przedłużając wakacje swoim malutkim córeczką które nie były niczego świadome.
Joe brał ogromne sumy pieniędzy na kartę żony które Melissa miała spłacać.
Obcy ludzie przesyłali pieniądze rodzinie Melissy i pomagali jak mogli, jednak w Libanie większość ludzi była po stronie Joe.
Melissa można powiedzieć że postawiła na nogi cały świat w poszukiwaniu swoich dzieci. Jednak prawo było nieugięte i prócz wywiadów, prawników próbujących przejść procedury odzyskanie dzieci drogą prawną było niemożliwe.
Czy determinacja Melissy,była na tyle ogromna by złamać prawo i uratować dzieci, uciekając z nimi z bliskiego wschodu do domu ?
Czy przekroczenie granicy Libanu nie sprawi, że nigdy więcej nie zobaczy swoich bliskich i nie wróci do kraju?
Po odpowiedź zapraszam do książki mocnej, ale pełnej emocji i determinacji którą napędza miłość.
Polecam wam ją okropnie mocno
Lovebook
Genialne. Pożyczysz mi ? ;*
OdpowiedzUsuńA jeszcze nie pożyczyłam ? Jeśli nie , to przywiozę :)
Usuń