wtorek, 24 lutego 2015

Oddajcie mi dzieci


Oddajcie mi dzieci  Melissy Hawach - złapana na świątecznych wyprzedażach . Kolejna do kolekcji, kolejna o której warto powiedzieć, bez której nie można byłoby się nie zatrzymać. Kolejna dla której warto poświęcić wieczór i pieniądze. 

Przeczytałam ją już jakiś czas temu a mimo to jej fabuła zapadła mi głęboko w pamięci, tak głęboko że jestem teraz tu, a wy to czytacie. 
Jak bardzo uciekałabym od swojego bloga, tak są książki dla których warto powrócić. 
Na wstępie mogę was uspokoić nie jest to książka podczas której będziecie wykrzywiać twarz z obrzydzenia, i okropności jakie może przeżyć człowiek gdyż książka którą wam dziś przedstawiam jest o kobiecie która w młodości dokonała złego wyboru , wyszła za człowieka który porwał ich własne dzieci do kraju ogarniętego wojną i zła - Libanu.
Przyznam wam szczerze,że ja po takie książki sięgam  rzadko.
 Głównie mówię o takich gdzie przeplatają się muzułmańskie tradycje, i kultura bliskiego wschodu. Powodem tego jest brak jakiejkolwiek wiedzy z mojej strony. Nigdy czymś takim się nie interesowałam, możliwe,że jestem jeszcze na to za młoda by zrozumieć książkę i słowa jakie kieruje do mnie autor.O  kobietach które w swoim kraju są potępiane przez swoich mężów i gardzone . 
W przyszłości na pewno po takie sięgnę, ponieważ jestem zdania, że żaden gatunek nie może być dla nas obcy jeśli nie próbujemy  go polubić.  W domu mam znajdzie się parę  książek tego typu ale widocznie nie jestem jeszcze na nie gotowa skoro jak na razie leżą nie ruszone.

Wracając , kobieta o której wspominałam Melissa Hawach pisze książkę o tym jak próbuje odzyskać swoje córki uprowadzone przez Australijczyka libańskiego  pochodzenia -Ojca trzyletniej Cedar  i pięcioletniej Hannah.
To miały być tylko dwutygodniowe wakacje dziewczynek z tatą jakie przysługiwały im podczas separacji . 
Melissa i Joe bardzo szybko podjęli decyzje o wspólnym zamieszkaniu i ślubie. 
Ich różnice kulturowe bardzo mocno wpłynęły na ich związek, jak i różne charaktery. Można powiedzieć że patetyczna sytuacja a mimo to, czy nie mamy prawa do miłości?
Joe ukrywał bardzo wiele przed swoją żoną a porwanie córek było dla Melissy ciosem w samo serce. 
Melissa mimo to jak wiele na nią spadło jednej nocy, po odebraniu telefonu od rodziny męża o tym,że Joe nie zamierza ich oddać, nie poddała się. Postanowiła odnaleźć swoje córeczki, nawet jeśli musiałaby stanąć w samym środku libańskiej wojny. 
Prawo Libanu bardzo utrudniało całą procedurę. Gdyż w kulturze bliskiego wschodu  to ojciec ma większe prawo niż matka do swoich dzieci, a  po przekroczeniu granicy Joe był nie do wychwycenia. 
Co się okazało Joe przed swoim wyjazdem sprzedał swoją firmę, mieszkanie zamknął wszelkie interesy jakie trzymały go w kraju. Wszystko zaplanował, i spalił za sobą ostatnie mosty. Pozbawiając dzieci Matce, a przedłużając wakacje swoim malutkim córeczką które nie były niczego świadome. 
Joe brał ogromne sumy pieniędzy na kartę żony które Melissa miała spłacać. 
Obcy ludzie przesyłali  pieniądze rodzinie Melissy i pomagali jak mogli, jednak w Libanie większość ludzi była po stronie Joe.
Melissa można powiedzieć że postawiła na nogi cały świat  w poszukiwaniu swoich dzieci.  Jednak prawo było nieugięte i prócz wywiadów, prawników próbujących przejść procedury odzyskanie dzieci drogą prawną było niemożliwe. 

Czy determinacja Melissy,była na tyle ogromna by złamać prawo i uratować dzieci, uciekając z nimi z bliskiego wschodu do domu ? 
Czy przekroczenie granicy Libanu nie sprawi, że nigdy więcej nie zobaczy swoich bliskich i nie wróci do kraju? 

Po odpowiedź zapraszam do książki mocnej,  ale pełnej  emocji i determinacji którą  napędza  miłość.

Polecam wam ją okropnie mocno 
Lovebook 








2 komentarze:

Design


Wszystkie treści zamieszczane na tym blogu są mojego autorstwa oraz chronione są prawem autorskim [Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa: 4.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych].

Nie zgadzam się na ich kopiowanie bez mojej zgody.

( Dz.U. z 2000 r.Nr 80, poz. 904 )

.

.

Search